Miałam dziś posiać na rabacie kosmosy i łubiny, ale pada. Nic tylko pada i pada od samego rana.
Przez okno salonu widzę jednak, jak dobrze robi ten deszcz roślinom. Brzozy już całe w świeżej zieleni, a miskant 'Zebrinus' przez jedną noc urósł jak nic parę centymetrów! No, to niech pada! Nie będę więcej narzekać.
W czasie porządkowania szuflady wpadła mi do rąk płyta ze zdjęciami mojego starego ogrodu (przy domu, w którym już nie mieszkam). Mam wielki sentyment do tego ogrodu, ponieważ tam ukształtowała się i obrosła w siłę moja pasja ogrodnicza. Ten ogród był też swojego rodzaju poligonem doświadczalnym, na którym przetestowałam setki roślin. Wiele z nich niestety uśmierciłam, nie mając na początku dostatecznej wiedzy i doświadczenia. Tak było z kilkoma rododendronami i klonami palmowymi, które bardzo mi się podobały. No cóż, początki bywają trudne nie tylko dla ogrodników, ale także dla roślin...
Ogród był nieduży i raczej cienisty. Tak wyglądał tuż przed wyprowadzką, czyli około 4 lata temu.
|
Widok z okna domu na placyk wypoczynkowy ze ścienną fontanną.
|
|
Ogród po prostu kipiał bujną zielenią. |
|
Betonowe schodki na trawnik nie podobały mi się, więc pozwalałam płożącej irdze częściowo je zarastać |
|
Ścienne źródełko w starym stylu kupiłam w firmie Chronos. |
|
Przez trawnik do placyku wypoczynkowego wiodła wąska, granitowa ścieżka. |
|
W słonecznym miejscu rosła okazała kępa przecudnie pachnących floksów.
Wszystkie zdjęcia są autorstwa Marka Szymańskiego |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz