wtorek, 22 kwietnia 2014

Lilie


Lilie św. Antoniego pamiętam z wiejskiego ogródka mojej babci. Rosły tam przy drewnianym płocie i pięknie pachniały. Te kwiaty kojarzą mi się także z obrazami Św. Antoniego Padewskiego - tego od zgubionych rzeczy. Kiedy byłam małą dziewczynką, miałam obrazek ze św. Antonim, który w jednym ręku trzymał dzieciątko Jezus, a w drugim taką właśnie białą lilię. Kiedy coś zgubiłam - długopis, książkę, albo piórnik, mama mówiła - "Pomódl się do św. Antoniego, by pomógł ci odnaleźć zgubę".
Sentyment do tych lilii miałam wielki i od kilku lat próbowałam zdobyć cebulki. I oto dziś w pobliskim centrum handlowym Auchan, znalazłam cebulki lilijek św. Antoniego. Kupiłam trzy.
 Zanim je posadziłam na rabacie, dowiedziałam się z internetu, że lubią miejsca dość słoneczne, ale nie całodniową spiekotę. Poza tym wymagają innego sposobu sadzenia niż inne cebulki. Otóż, cebulki tej lilii sadzi się bardzo płytko, na głębokość 2-3 cm. Inaczej będą słabo rosły i niechętnie kwitły. Niestety, dowiedziałam się też, że najlepszym terminem sadzenia jest jesień, aby cebulki dobrze się zadomowiły i ukorzeniły na rabacie. Cebulki jednak wyglądały na zdrowe i gotowe do rozpoczęcia wegetacji, więc posadziłam. Zobaczymy, czy zakwitną w tym roku...

Lilie nie należą do moich ulubionych kwiatów (poza kultową lilią św. Antoniego), ale skusiłam się na jeszcze jedną cebulkę lilii orientalnej. Podobno są łatwe w obsłudze i bardzo efektowne. Tę już posadziłam normalnie, czyli na głębokość trzykrotnej wysokości cebulki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz